wtorek, 14 maja 2019

You're the Worst - wstępna recenzja serialu

Wystarczyło 25 minut z "You're the Worst", by przerwać dwumiesięczny impas na fanpejdżu. I m.in. za to kocham jego twórców, którzy w śmiesznej produkcji potrafią zaskoczyć czymś naprawdę poważnym.

"You're the Worst" to serial anty-romantyczno komediowy. Główni bohaterowie - Jimmy i Gretchen - to para cyników, którzy gardzą związkami. Dwójka poznaje się w pierwszym odcinku i nie jest w stanie zaprzeczyć chemii między sobą. Z czasem próbują się do siebie przekonać, choć będzie to droga niebywale wyboista i nijak nie liczcie tutaj na lustrzane odbicia znane z klasycznych propozycji romansów.




"You're the Worst" to komedia. Czasem zabawna, czasem mniej, bardziej luźna propozycja, włączysz i ani się nie spostrzeżesz, a w dobrym nastroju szybko minie kilka odcinków.

Taki był pierwszy sezon, zupełnie łagodny, miły, przyjemny. W drugim, twórcy postanowili wkroczyć na już zupełnie poważne tory - jedna z bohaterek cierpi na depresję kliniczną. W trzecim, przewijający się do tej pory regularnie od samiuśkiego początku stres pourazowy u współlokatora Jimmy'ego, Edgara, był traktowany trochę po macoszeumu, żeby nie powiedzieć, całkiem zabawnie.

Edgar jest weteranem wojny w Iraku. Po powrocie nie potrafi sobie poradzić, jednak przygarnął go do siebie jego kumpel Jimmy. Na co dzień jest sympatycznym gościem, który lubi gotować i z chęcią przyrządza fikuśne dania ignorantom, pod tym względem, Jimmy'emu i Gretchen. Bardzo chciałby z kimś porozmawiać na poważniej, ale nasza para sarkastycznych dupków nie podchodzi do tego serio. Zresztą sposób, w jaki nasi egoistyczni bohaterowie traktują Edgara, jest regularnym obiektem żartów w serialu.

Do czasu odcinka poświęconemu Edgarowi, który widzimy tylko z jego perspektywy to, co widzieliśmy już epizod wcześniej. Z tą różnicą, że nasza zabawna para teraz wydaje nam się najbardziej niewdzięcznymi ludźmi, jakich można przy sobie mieć. Pokornie znoszący kąśliwe uwagi Edgar w rzeczywistości przeżywa w swojej głowie prawdziwy, nieustanny horror. 25-minutowa podróż z pogranicza dramatu i thrilleru wypełniona absurdami zaskakuje co niemiara w komedii.

Uwielbiam jak twórcy uderzają w totalnie depresyjne tony i najbardziej satysfakcjonujące w tym jest to, że potrafią zająć się tym jak najbardziej dojrzale, nie rezygnując przy okazji z poczucia humoru. Trwający wciąż wspomniany wątek depresji (nierozwijany, by nie spoilerować) jest prowadzony wyśmienicie, także nie wątpię spotkać po drodze jeszcze kilka trudniejszych problemów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz