piątek, 17 maja 2019

Cannes 2019: recenzje "Rocketman" i pierwsze oczekiwania

No i co, kto się spodziewał, że "Rocketman" będzie świetnym filmem? No ja nie. A podobno jest i już mówi się o sezonie nagród. Porównań do "Bohemian Rhapsody" niełatwo uniknąć, ale krytycy zgodnie twierdzą, że dzieło o Queen blaknie przy nim w oka mgnieniu, a Dexter Fletcher zachował wszystko, co najlepsze dla Eltona.




Cytat, który najbardziej mi się spodobał, brzmi tak: "Jeśli "Bohemian Rhapsody" jest cheeseburgerem w muzycznych biografiach, to "Rocketman" byłby doskonale wysmażonym stekiem z homarem na jednym talerzu."

I znów lead, tym razem w osobie Tarona Edgertona, jest wyśmienity.

A Ken Loach - tu już bez niespodzianek - zrobił kolejny bardzo dobry film "Sorry We Missed You". Jakby tak często tych Palm nie dostawał, to nawet mógłby ją pewnie zgarnąć i w tym roku.

Ech, chciałbym tam być, a tak to pozostaje tylko wycieczka na łubudu ziub ziu Johna Wicka trzy. Muszą być jednak w Cannes ludzie, którzy woleliby dziś oglądać naparzankę, a nie te artystyczne smuty i z tą myślą lepiej mi się żyje.

W każdym razie moja najważniejsza premiera festiwalu "A Hidden Life" Terrence'a Malicka już w niedzielę, a Kechiche z kontynuacją "Mektoub" w czwartek, ale wy pewnie czekacie na film Quentina, co? To już we wtorek po 21 oczekujcie pierwszych recenzji.

Peace, do kiedyś, Keanu z kataną sam się nie obejrzy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz