niedziela, 19 maja 2019

Cannes: recenzje "A Hidden Life"

TERRENCE MALICK IS BACK!

Tak wygląda prawie każda recenzja "A Hidden Life" i najczęściej jest jeszcze przy tym dopisek: jego najlepszy film od czasu "Drzewa życia". Wiem, że wielu z was teraz potrząśnie głową z niezrozumieniem, że to nic nie znaczy (5,8 na filmwebie omg), ale fakty są takie, że film Malicka 8 lat temu sięgnął po Złotą Palmę i jest uważany za bardzo dobry przez krytykę.


Jak było obiecane przed premierą, reżyser faktycznie zrezygnował z ostatnio wielbionej przez siebie poszatkowanej fabuły i tym razem w istocie powrócił do klasycznej narracji.

"A Hidden Life" jest filmem wojennym, dziejącym się w trakcie II wojny światowej, ale próżno szukać sekwencji batalistycznych. Mimo iż historia jest linearna, to jednak trzeba mieć na uwadze, że jest to wciąż Terrence Malick (narracja z offu, ujęcia natury). Myślę, że może być to duchowa kontynuacja "Cienkiej czerwonej linii".

Pojawiają się porównania do "Silence" Martina Scorsese i choć filmu nie widziałem, to od początku się taki jawił, dlatego jestem zadowolony, że oczekiwań nie zawiódł. Jest dużo wysokich ocen, chociaż nie wszyscy są zachwyceni: trwa 3h i podobno o trochę za dużo.

Zdjęć tym razem nie stworzył stały współpracownik Emmanuel Lubezki, tylko Jörg Widmer, który jednak odpowiadał za operowanie kamerą przy pięciu ostatnich filmach Malicka, dlatego mimo wszystko możemy założyć, że poziom zostanie zachowany. Bardzo chwalona jest także muzyka autorstwa Jamesa Newtona Howarda.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz