sobota, 29 września 2018

Rohmer, 80s i Amazon. Recenzja serialu "Red Oaks"

"Red Oaks" nie jest znane. Totalnie nieznane. Jakbyście zapytali 200 znajomych, to zapewne odpowiedź każdego z nich brzmiałaby "Red co?". A tymczasem Amazon wypuścił diamencik. To w zasadzie pierwszy ich serial, który miałem przyjemność obejrzeć i od razu strzał w dziesiąteczkę. Nie dosłownie, tak dobry też znowu nie jest.



Za co kocham Red Oaks? Dzieje się w latach 80-tych, które są najlepsze, chociaż nigdy w nich nie żyłem. Gra też muzyka z tych czasów, a w drugim sezonie nawet pojawia się utwór jednego z najlepszych soundtracków XXI wieku, a więc do filmu "Turbo Kid".

Serial posiada znakomity wakacyjny vibe. Bohaterowie grają sobie w tenisa, podrywają dziewczyny i jarają blanty. Beztroska po całości, chociaż historia nie jest tak prosta i doskonale daje do zrozumienia, że zaraz za parę tygodni sielanka się kończy i wita dorosłość. Zwłaszcza w drugim sezonie. I zwłaszcza w trzecim.

Za to, że główny bohater chodzi z ładną tancerką, na boku kręci z jeszcze ładniejszą córką obrzydliwie bogatego szefa, a jego kumpel, który jest jeszcze większym dzbanem, podrywa sobie najładniejszą ratowniczkę. Taa jasne, że to nierealne, ale kto by się tym w tym momencie przejmował, jak to tak fajnie przedstawione.

Za to, że połowę serialu wyreżyserowali tacy goście jak Hal Hartley i David Gordon Green czy też Gregg Araki i Amy Heckerling. Jak nie wiecie kto to, to wyjdźcie czym prędzej z tego bloga. Tak serio to nie róbcie tego, bo już spieszę z wyjaśnieniem, że to jedni z najlepszych twórców kina niezależnego.

Za to, że główny bohater jest fanem kina Erica Rohmera i wspomina o tym co najmniej kilkakrotnie. Jak nie wiecie, kto to, to wyjdźcie z tego bloga. Teraz serio.

Chyba jedyny lub bezpieczniej, jeden z nielicznych seriali, w którym odczuwam autentyczną miłość postaci do starszego kina i nie tak oczywistego jak np. Gwiezdne wojny, a francuskiego sprzed 40 lat. David, nasz główny bohater, marzy o zostaniu reżyserem, jest zakochany w nowej fali. Poza Rohmerem, również Truffaut. Bohaterowie więc oglądają filmy z napisami, nawet na randkę idą na "Kolano Klary". To nic, że 90% amerykańskich subskrybentów Amazonu nie kojarzy o co chodzi.

I jeśli już mowa o Amazonie, to serial jest dostępny z polskimi napisami na platformie Prime Video, która jest śmiesznie tania i posiada wiele wspaniałych rzeczy. Taa, istnieje coś poza Netfliksem. Boże, ale jestem pretensjonalny, ale co począć, trzeba ludzi namawiać do dobrych VOD. Niestety nie jest to tekst sponsorowany, choć jak ktoś zna kogoś z Amazonu, to dajcie znać. Chętnie porobię kryptoreklamy, bo zasługują na uznanie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz