czwartek, 26 maja 2016

Wyjście z długów vs artystyczna wizja - recenzja filmu "Gambler"

A więc zgodnie z zapowiedzią, ostatni dokument o Nicolasie Winding Refnie. Mocno rozczarowujący, powiem od razu.

W skrócie o co chodzi: duński reżyser po klęsce finansowej swojego trzeciego filmu "Fear X" zadłużył się na 5,5 miliona marek, przez co został zmuszony do ogłoszenia bankructwa. Długi trzeba jakoś spłacić, a więc jedynym sensownym wyjściem z tej sytuacji była realizacja dwóch kolejnych części swojego największego hitu "Pushera".


Refn nie chciał ich kręcić, utrzymując wprost, że kłóciłoby się to z jego artystyczną wizją i ambicjami. Te filmy powstałyby bowiem jedynie dla pieniędzy, ani przez chwilę nie były częścią jego planów. Fani trylogii mogą być więc zachwyceni, że tak się sprawy potoczyły (choć kosztem zdrowia reżysera), a wielbiciele "Drive" czy "Bronsona" mogą jedynie zachodzić w głowę, gdzie byłby dziś duński twórca, gdyby nie znalazł inwestorów.

A więc o tym jest film. Dużo gadania o cyferkach i jeszcze więcej stresu. Bezustanne rozmowy z bankiem, księgowymi, prawnikami i całą resztą. Reżyser dokumentu skupia swoją uwagę przede wszystkim na tym, jak ta dramatyczna sytuacja wpłynęła na Refna i jego rodzinę. Jednocześnie film nie jest zbyt smutny, a filmwebowy opis w ogóle określa go mianem zabawny. Hmm...

Wspomniałem, że rozczarowujący, bowiem ciekawiej było mi oglądać o dokonaniach Nicolasa, słuchać jego analiz, wywiadów, aniżeli wędrówek od jednego inwestora do drugiego, a więc czegoś bardziej na miarę filmu ekonomicznego. Z drugiej strony to jednak ciekawy obraz reżysera. Niewiele chyba słyszy się o takich sytuacjach z przeszłości uznanych twórców, a tym bardziej nie ogląda się tego, jak radzą sobie z tymi problemami.

Nie zabrakło na szczęście kilku ujęć z planu i ciekawostek. Refn np. postanowił zatrudnić do kolejnych części "Pushera" aktorów, którzy wcześniej zmierzyli się z podobną problematyką, jaką podejmował film. Byłych przestępców, narkomanów itd. Jedynym z nich był Kurt Nielsen, który utrzymuje, że palił trawkę przez 16 lat dzień w dzień. Wpływa ona m.in. na problemy z pamięcią krótkotrwałą, tak więc Kurt podczas realizacji "Pushera II" nie potrafił zapamiętać swoich kwestii. Wierzcie lub nie, ale rozmowy Refna z nim na ten temat były naprawdę śmieszne.

Telewizja w zapowiedzi z kolei określiła ten film mianem: "Wielka gwiazda duńskiego kina Mads Mikkelsen wystąpi w kolejnej części kryminału rozgrywanego w Kopenhadze. Reszta aktorów będzie musiała zagrać samych siebie." Kurtowi nie spodobały się te słowa, twierdząc, że sam nie robił tych rzeczy w prawdziwym życiu, które charakteryzowały jego bohatera, a Refn obawiał się, że może w końcu wrócić do starego nałogu. Do tego dochodzi fatalny PR i kolejne problemy.



Dalsze losy są już znane: "Pusher II" odniósł ogromny sukces w kraju, dzięki czemu reżyser częściowo wyszedł z długów. O być albo nie być okazało się spotkanie z inwestorem, któremu ostatecznie bardzo spodobał się film i zdecydował się sfinansować trzecią część. Gdyby tego nie zrobił, kto wie co byłoby dziś. "Pusher III" z kolei został źle przyjęty, ale dzięki niemu Refn zarobił i wyszedł na prostą. Rozczarowany opiniami Duńczyk zarzekł się jednak, że więcej w ojczyźnie kręcić nie będzie, o czym już pisałem.

W pierwszym wpisie o Refnie wspomniałem natomiast , że tamten dokument pozwalał na docenienie pracy reżysera, tutaj z kolei wchodzimy na kolejny poziom, bo to co zrobił Nicolas dla uratowania swojej kariery, to naprawdę chapeau bas. Inspirująca historia.

Ocena: 6/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz