czwartek, 1 kwietnia 2021

Horror w czterech ścianach - recenzja filmu "The Father"

Zaskoczył mnie "The Father" wśród nominowanych za najlepszy film do Złotego Globu. Wiedziałem, że zbiera znakomite recenzje, krytycy chwalą, duet aktorów jest pewniakiem na galach, ale też sądziłem, że to film na tyle intymny, że nie przebije się w mainstreamie. Że jest trochę na doczepkę, z braku laku. Przebił się. Przebił się również na Oscarach. I oby znalazł coraz szerszą widownię.

Idea? Prosta. Córka opiekuje się schorowanym ojcem. Wykonanie? Petarda. Osobistą historię o demencji śledzi się jak thriller ze względu na scenariusz-mozaikę, którą w inteligentny sposób poszatkowano i w której pozmieniano chronologię i nie tylko. Miesza się tu czas, miejsca i osoby. Widz zostaje wplątany w samo serce łamigłówki i musi być przez cały czas czujny, by orientować się kto jest kim i gdzie się obecnie znajdujemy w całej opowieści. To zabieg bardzo pomysłowy przez wzgląd na motyw przewodni. Puzzle, ale i bolesna obserwacja piekła starego człowieka, które chyba w żadnym innym filmie w tej tematyce nie było tak dotkliwe, przerażające i do pewnego stopnia pozwalające widzowi zrozumieć okropieństwo choroby.

To dodatkowo szalenie precyzyjnie wyreżyserowany obraz zamknięty w czterech ścianach. Kamera na zewnątrz wychodzi tylko kilka razy. Klaustrofobiczny thriller, horror jednostki i fabuła rozpisana jak kryminał, a przecież to wciąż intymna relacja córki i ojca i ich personalne dramaty.

Florian Zeller, nazwisko jakby znajome, a zerkam w CV i widzę dwa scenariusze do francuskich komedii. "The Father" to naprawdę jego fabularny reżyserski debiut. Niesłychane, bo film jest fascynująco zainscenizowany.

Prawdziwa emocjonalna bomba, która z każdą sceną emanuje aż do finału i majstersztyku aktorskiego Anthony'ego Hopkinsa. Żywa legenda kina cały film daje taki koncert, że ręce składają się do oklasków, a i bardzo dobrze partneruje mu w tym Olivia Colman.

Czołówka filmów 2020. Bardzo polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz