Nie wszystkim się jednak taka droga podoba. Jax Teller, wiceprezydent SOA i syn założyciela klubu, znajduje stare dzienniki zmarłego ojca, w których opisał kierunek, w jakim chciał, by grupa podążała, ale nie dane było mu tego wcielić w życie. Pod ich wpływem, do Jaxa dociera, że poprzez handel bronią, narkotykami i inną nielegalną działalnością, klub w końcu może znaleźć się w sytuacji bez wyjścia, w której jedyną opcją będzie więzienie albo śmierć. Teller będzie chciał wprowadzić w klubie istotne zmiany, jednak nie każdemu się takie rozwiązania spodobają, zwłaszcza prezydentowi klubu, Clayowi.
Coraz częściej seriale opierają swoją siłę na silnej i piekielnie inteligentnej osobowości głównego bohatera. Tak było choćby w "The Shield", "Breaking Bad" czy "Dexterze", wymieniając najpopularniejsze przypadki. Podobnie jest tutaj. Jax Teller to człowiek z zasadami. Człowiek, który ustalił swój cel i wierzy w jego sens, usilnie starając się podążać wyznaczoną drogą, ku jego realizacji. Jak możecie się domyślać, nie wszystko na tej trasie będzie usłane różami i Jax w pewnym momencie będzie musiał dojść do wniosku, że osiągnięcie celu, które sprowadzi klub na właściwą ścieżkę, wcale nie jest tak proste, jak początkowo zakładał. Podobnie jak bohaterowie wyżej wymienionych seriali, Vic Mackey i Walter White, po drodze nie raz będzie zmuszony złamać własne zasady w imię "większego dobra".
W wywiadach twórcy, jak i aktorzy opisywali historię Jaxa Tellera jako analogię szekspirowskiego "Hamleta". Można w serialu znaleźć również cechy współczesnego westernu, gdzie miasteczkiem włada wyjęty spod prawa gang motocyklistów.
Wybór tytułu recenzji nie jest przypadkowy. Słowa "Protect the club", to sedno całego serialu. To opowieść o facetach, dla których liczy się tylko klub. Jego członkowie dla grupy są w stanie zrobić wszystko, poświęcić najważniejsze rzeczy i wybaczyć największe błędy. Klubowa kamizelka jest dla nich najistotniejszą częścią garderoby. Zresztą wykracza ona poza ogólne rozumienie ubrania. To dla nich coś więcej, noszą ją z dumą. Klub dla nich jest stylem życia, które bez wahania mogą za niego oddać. To także opowieść o prawdziwej męskiej przyjaźni. Członkowie klubu są jak rodzina, w której nie brakuje zdrad i wojen, ale dla przyjaciela są w stanie wiele poświęcić. Wystarczy wspomnieć, że słowo "protect" pada w serialu 259 razy, a jeszcze większą częstotliwością cieszą się "club" i "brother", odpowiednio 665 i 410 razy.
Co może jednak zaskakiwać w "Sons of Anarchy", to pozycja kobiet w tak naładowanym testosteronem serialu. I choć większość pojawiających się pań faktycznie pełni rolę dziewczyn na jedną noc, których zadaniem jest jedynie seksualne zaspokojenie członków klubu, tak nie można tego powiedzieć o głównych postaciach. Mowa tu przede wszystkim o bohaterce Katey Sagal, która wciela się w Gemmę Teller, żonę prezydenta gangu i matkę Jaxa, ale także o Tarze Knowles, Lyli czy agentce Stahl. Płeć piękna w serialu nie stanowi jedynie ładnie wyglądających przyzwoitek mężczyzn, a często są to wyraziste, wpływowe kobiety o bardzo silnej osobowości i mocnym charakterze.
Opisując "Sons of Anarchy" nie można także nie wspomnieć o muzyce. Na ścieżce dźwiękowej dostaniecie wiele wspaniale brzmiących rockowych utworów. Serial nie jest doskonały, w ostatnich sezonach zwłaszcza traci formę, ale to wciąż mocna pozycja, która w odpowiednich dawkach łączy trzymającą w napięciu akcję z błyskotliwie poprowadzoną narracją.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz