środa, 28 października 2015

Świadek oskarżenia. Gra z widzem według Billy Wildera

Na przełomie lat 50-tych i 60-tych powstawały w Hollywood najlepsze dramaty sądowe, dzieła docenione zarówno w ówczesnym czasie, jak i po latach. W samym 1957 roku powstały takie klasyki  gatunku jak "Dwunastu gniewnych ludzi" i "Świadek oskarżenia". Dziś o tym drugim.


Billy Wilder, choć znany jest przede wszystkim jako reżyser komedii ("Pół żartem, pół serio"), tak nie raz i nie dwa udowodnił, że doskonale czuje się także w poważniejszym tonie. W "Świadku oskarżenia" postanowił pobawić się z widzem i cały czas wodzi go za nos, by na sam koniec wywrócić całe jego wyobrażenie o ewentualnym rozwiązaniu o 180 stopni. I to niejednokrotnie.

Znakomity adwokat, Wilfrid Robarts, zostaje wyrzucony ze szpitala za złe zachowanie. Wciąż nie jest do końca zdrowy i mimo starszego wieku, ani myśli o leniuchowaniu w łóżku i czym prędzej chce wrócić do pracy. W obawie o jego zdrowie, lekarz zabrania mu podejmować się spraw karnych, ale Robarts nic sobie z tego nie robi i zgadza się na obronę podejrzanego o morderstwo. Leonard Vole utrzymuje, że jest niewinny.

I od tego momentu zaczyna się gra Wildera z widzem. Historia poprowadzona jest tak błyskotliwie, że raz kibicujemy bohaterowi i jesteśmy przekonani o jego niewinności, by za chwilę odwrócić wszystkie karty i zwracać się jednak ku drugiej opcji. Ani razu też nie widzimy jak doszło do faktycznej zbrodni. Reżyser nie chce zabrać tam widzów, całą opowieść snując tak, by ci wyciągali wnioski jedynie na podstawie tego, co usłyszą.

A dialogi są napisane pierwszorzędnie. Błyskawicznie po zapoznaniu się z fabułą trafiamy na salę sądową, gdzie będzie toczyć się sprawa o morderstwo. Swoją grę rozpoczyna również Robarts, który w sądzie czuje się jak u siebie, który ma w zanadrzu inteligentny i sprytny kontratak na każdy zarzut oskarżyciela i zeznania świadków i który dość nieoczekiwanie przyćmiewa tutaj wielką Marlene Dietrich. Charles Laughton, który wcielił się w rolę adwokata otrzymał za swoją kreację nominacje do Złotego Globu i Oscara. Warto dodać, że na ekranie partneruje mu jego żona, Elsa Lanchester, która gra zrzędliwą i nieco nadopiekuńczą opiekunkę Robartsa. Również za swoje aktorstwo została doceniona.


Film łącznie otrzymał sześć nominacji do Oscara, a Amerykański Instytut Filmowy umieścił go na liście 10. najlepszych dramatów sądowych w historii kina. Dziś o dziele Wildera krócej, dlatego iż trudno wspomnieć o wszystkich atutach przy okazji unikając spoilerów. Kto jeszcze nie miał okazji obejrzeć, to jest to dobra zapowiedź, ponieważ możecie być pewni, że scenarzyści postarali się, by widzom niejednokrotnie zawrócić w głowie podczas seansu.

Ocena: 8/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz